28 min read

Brave Browser - między prywatnością a kontrowersjami (część 2)

W drugiej części analizy Brave Browser śledzę losy przeglądarki od 2021 do 2024 roku. Od wycieku DNS w trybie TOR, przez sprzedaż danych do trenowania AI, aż po uproszczenie ochrony przed fingerprintingiem - historia pokazuje, jak projekt ochrony prywatności staje się kolejnym graczem big tech.
Brave Browser - między prywatnością a kontrowersjami (część 2)

W pierwszej części mojego artykułu dotyczącego Brave Browser prześledziłem drogę od idealistycznego startu w 2015 roku, przez kontrowersje z reklamami i kodami afiliacyjnymi, aż po problematyczne partnerstwa z upadłymi giełdami kryptowalutowymi. Jednak to, co odkryłem w trakcie dalszej wędrówki, sugeruje, że wcześniejsze problemy były jedynie wstępem do znacznie poważniejszych kwestii.

W tej części zajmę się serią późniejszych wydarzeń, które fundamentalnie podważają wizerunek Brave jako przeglądarki dbającej o prywatność jak np. wyciek zapytań DNS w trybie TOR oraz kontrowersyjną współpracę przy trenowaniu AI. Szczególną uwagę poświęcę niedawnym decyzjom o uproszczeniu ochrony przed fingerprintingiem i wygaszeniu agresywnego blokowania trackerów. Cofnę się również do 2017 roku i zerkniemy wspólnie na kulisy wycofania Link Bubble ze Sklepu Play. Na koniec przyjrzę się strukturze finansowania Brave, ujawniając powiązania, które rzucają nowe światło na ostatnie decyzje firmy.

To historia o tym, jak idealistyczny projekt ochrony prywatności użytkowników stopniowo stał się kolejnym graczem big tech, dla którego prywatność jest bardziej hasłem marketingowym niż rzeczywistym priorytetem.

Zanim przejdziemy do wpadek - warto przyjrzeć się temu, czym jest Web Discovery Project. Jest to jedna z kluczowych technologii Brave, która pokazuje, jak firma próbuje balansować między potrzebą zbierania danych a ochroną prywatności użytkowników.

Web Discovery Project - między prywatnością a zbieraniem danych

Web Discovery Project (WDP) to metodologia i system opracowany przez Brave (zainspirowany projektem Human Web firmy Cliqz), którego głównym założeniem jest aktywne zapobieganie tzw. "Record Linkage" - czyli możliwości łączenia różnych punktów danych pochodzących od tego samego użytkownika. To fundamentalne odejście od standardowego modelu zbierania danych, w którym użytkownicy muszą ufać, że firma zbierająca dane nie nadużyje ich zaufania.

GitHub - brave/web-discovery-project: Web Discovery Project
Web Discovery Project. Contribute to brave/web-discovery-project development by creating an account on GitHub.

Jak działa Web Discovery Project?

System opiera się na trzech kluczowych zasadach:

  1. Agregacja po stronie klienta. Zamiast wysyłać surowe dane do analizy na serwerach, większość przetwarzania odbywa się lokalnie w przeglądarce użytkownika. Na przykład, gdy Brave chce dowiedzieć się, które zapytania wyszukiwania dają słabe wyniki, nie śledzi wszystkich wyszukiwań użytkownika, a zamiast tego:
  • Lokalna analiza wykrywa sytuacje, gdy użytkownik powtarza to samo zapytanie w innej wyszukiwarce w ciągu godziny
  • Tylko informacja o problematycznym zapytaniu jest wysyłana, bez żadnych dodatkowych danych o użytkowniku
  1. Eliminacja identyfikatorów użytkownika. WDP aktywnie zapobiega kilku rodzajom identyfikacji:
  • Jawne identyfikatory (explicit UIDs) - nie są w ogóle używane
  • Ukryte identyfikatory (implicit UIDs) - system analizuje dane przed wysłaniem, aby upewnić się, że nie zawierają wzorców mogących służyć do identyfikacji
  • Identyfikatory sieciowe - zapytania są routowane przez specjalną sieć proxy (HPN - Human Web Proxy Network)
  1. System quorum dla prywatności. Aby dodatkowo chronić prywatność, WDP wykorzystuje system quorum:
  • Dane o odwiedzanej stronie są wysyłane tylko wtedy, gdy co najmniej k innych użytkowników (z różnych sieci) również odwiedziło tę stronę
  • System używa filtrów Blooma do lokalnego śledzenia historii odwiedzin, co zapewnia "wiarygodne zaprzeczenie" (plausible deniability)

Mechanizmy ochrony prywatności w Web Discovery Project

System wykorzystuje kilka zaawansowanych mechanizmów chroniących prywatność użytkowników:

Double Fetch - ochrona przed wyciekiem danych prywatnych

Jednym z najbardziej innowacyjnych rozwiązań WDP jest mechanizm "Double Fetch", który służy do weryfikacji, czy treść strony jest publiczna:

  1. Pierwsze pobranie - normalne wyświetlenie strony użytkownikowi
  2. Drugie pobranie - anonimowe pobranie tej samej strony bez żadnych ciasteczek i danych sesji
  3. Porównanie "podpisów" obu wersji strony, zawierających m.in.:
    • Tytuł strony
    • Liczbę pól formularzy
    • Liczbę pól typu password
    • Długość tekstu bez HTML
    • Strukturę dokumentu

Jeśli podpisy się różnią, oznacza to, że strona zawiera spersonalizowaną treść i jest oznaczana jako prywatna - żadne dane o niej nie są wysyłane.

Ochrona przed Capability URLs

System zawiera rozbudowane mechanizmy wykrywania tzw. "Capability URLs" - adresów URL, które same w sobie mogą zawierać poufne informacje:

  1. Sprawdzanie długości - URL-e z długimi parametrami są odrzucane
  2. Analiza segmentów ścieżki i parametrów zapytania pod kątem:
    • Długich ciągów liczbowych
    • Adresów email
    • Możliwych tokenów dostępu
    • Haszów (wykrywanych przez klasyfikator oparty na łańcuchach Markova)
  3. Wykrywanie słów kluczowych jak: admin, share, token, login, session

Dodatkowo system respektuje znaczniki meta noindex, które explicite oznaczają treść jako niepubliczną.

Anonimizacja komunikacji

WDP wykorzystuje wielopoziomowy system anonimizacji komunikacji:

  1. Losowe opóźnienia wysyłki - wiadomości nie są wysyłane natychmiast, ale w losowych odstępach czasu
  2. Atomowe wiadomości - każda informacja jest wysyłana osobnym żądaniem, uniemożliwiając grupowanie
  3. Standaryzacja znaczników czasu - wszystkie znaczniki czasu są zaokrąglane do pełnych godzin lub dni
  4. Czyszczenie nagłówków HTTP - usuwane są wszystkie potencjalnie identyfikujące nagłówki
  5. Proxy Network - cała komunikacja przechodzi przez sieć proxy, która dodatkowo chroni przed analizą ruchu

Wszystkie te przykłady pokazują kluczową zasadę WDP: zbieranie tylko niezbędnych, zagregowanych danych, które nie mogą być użyte do identyfikacji użytkownika czy odtworzenia jego historii przeglądania. System aktywnie odrzuca lub modyfikuje dane, które mogłyby naruszyć prywatność, nawet jeśli oznacza to utratę potencjalnie użytecznych informacji.

Mając już jasność co do teoretycznych założeń i technicznych fundamentów WDP, możemy przejść do znacznie bardziej niepokojących aspektów działalności Brave. Kolejne odkrycia z lat 2021-2024 pokazują bowiem rosnący rozdźwięk między deklarowanymi zasadami a rzeczywistymi praktykami firmy.

Wpadek Brave ciąg dalszy

Brave Search - między wizją a rzeczywistością

Kiedy w czerwcu 2021 roku Brave Software ogłosiło publiczną betę swojej wyszukiwarki, firma przedstawiła śmiałą wizję - stworzyć pierwszą od dekad prawdziwie niezależną alternatywę dla gigantów technologicznych. Brave Search miał być odpowiedzią na rosnące obawy o prywatność w sieci i dominację Google'a oraz przebijanie się Binga w świecie wyszukiwania.

"Budujemy coś całkowicie nowego" - przekonywał Josep M. Pujol, Chief of Search w Brave. "Wyszukiwarkę, która nie śledzi użytkowników, ich wyszukiwań ani kliknięć, a jednocześnie oferuje wysokiej jakości, niezależne wyniki."

Ambicje były ogromne - w pierwszym miesiącu beta testu ponad 100 000 osób zapisało się na listę oczekujących. Firma notowała szczyty około 70 zapytań na sekundę, co dla nowej wyszukiwarki było imponującym wynikiem. Jednak za tymi optymistycznymi statystykami kryła się znacznie bardziej skomplikowana rzeczywistość.

Między niezależnością a praktyką

Szczegółowa analiza działania Brave Search ujawniła interesujący paradoks. Chociaż firma szczyciła się własnym indeksem, znacząca część wyników była początkowo uzupełniana przez inne wyszukiwarki, głównie Bing. Brave wprowadził nawet specjalny przycisk "info", pozwalający użytkownikom sprawdzić, jaki procent wyników pochodzi z własnego indeksu.

"Budowa niezależnego indeksu to proces ewolucyjny" - tłumaczył Subu Sathyanarayana, Director of Engineering. "Nasz indeks zawiera około 9 miliardów stron - to tylko mała część internetu, ale znacząca część wartościowej sieci."

Interesujące jest to, jak Brave podchodził do indeksowania stron. Zamiast tradycyjnego, brutalnego crawlowania całego internetu, firma postawiła na bardziej selektywne podejście. Strony były dodawane do indeksu w miarę jak użytkownicy anonimowo przyczyniali się do odkrywania wartościowych treści. To podejście, choć innowacyjne, miało swoje ograniczenia.

Ta strategia ostatecznie przyniosła rezultaty - w kwietniu 2023 roku Brave ogłosił pełne uniezależnienie się od zewnętrznych dostawców wyników wyszukiwania. Gdy wyszukiwarka startowała w czerwcu 2021 roku, około 13% zapytań wymagało wsparcia z zewnętrznych źródeł.

W ciągu niespełna dwóch lat firma zdołała zredukować tę zależność do zera, głównie dzięki rosnącej popularności (około 22 miliony zapytań dziennie) oraz danym zbieranym poprzez Web Discovery Project. Co ciekawe, decyzję o całkowitym odcięciu się od Binga przyspieszyły obawy związane z partnerstwem Microsoft-OpenAI oraz zapowiadanymi podwyżkami cen API Binga. Brave zachował jednak opcję "Google Fallback Mix" dla użytkowników, którzy chcą porównać wyniki z największą wyszukiwarką świata.

Problemy z lokalnymi wynikami

Jednym z największych wyzwań dla Brave Search okazało się dostarczanie trafnych wyników lokalnych. Użytkownicy na całym świecie zgłaszali problemy z wyszukiwaniem treści w ich językach i regionach.

"W mojej lokalnej wiosce we Francji Google pokazuje wszystkie ważne miejsca i usługi" - pisał jeden z użytkowników na forum. "Brave Search nie znajduje nawet połowy z nich."

Problem był szczególnie widoczny poza krajami anglojęzycznymi. Podczas gdy wyszukiwarka radziła sobie dobrze z globalnymi, anglojęzycznymi zapytaniami, lokalne wyniki często były nieaktualne lub po prostu błędne. Firma przyznała, że jest to obszar wymagający znacznej poprawy.

Pod maską ta sytuacja wynikała z fundamentalnego podejścia Brave do prywatności użytkowników. W przeciwieństwie do konkurencyjnych wyszukiwarek, które szczegółowo profilują lokalizację użytkownika i łączą ją z innymi danymi osobowymi, Brave przyjął znacznie bardziej restrykcyjne podejście.

Wyszukiwarka nie przechowuje adresów IP, a jeśli użytkownik zdecyduje się włączyć "anonimowe wyniki lokalne", system używa IP jednorazowo i tylko do określenia przybliżonej lokalizacji.

Anonymous local results

Co więcej, Brave celowo nie precyzuje lokalizacji do konkretnego adresu, operując jedynie na poziomie ogólnego obszaru. Choć takie podejście lepiej chroni prywatność, prowadzi do mniej dokładnych wyników lokalnych - zwłaszcza w przypadku szczegółowych zapytań o konkretne miejsca czy usługi w mniejszych miejscowościach. Użytkownicy muszą więc wybierać między wygodą precyzyjnych wyników lokalnych a zwiększoną prywatnością, często ręcznie dodając lokalizację do swoich zapytań.

Techniczne kompromisy

Infrastruktura Brave Search również budziła kontrowersje. Początkowo wszystkie zapytania były obsługiwane z pojedynczego centrum danych na zachodnim wybrzeżu USA, co skutkowało zauważalnymi opóźnieniami dla użytkowników z innych części świata.

"Jesteśmy świadomi ograniczeń wynikających z posiadania jednego centrum danych" - przyznał Erik Larsson, Senior Software Engineer. "Wielu z nas pracujących nad Brave Search znajduje się w Europie, gdzie opóźnienia są zauważalnie gorsze."

Brave Search Ads - między prywatnością a monetyzacją

W kwietniu 2023 roku, po osiągnięciu pełnej niezależności od zewnętrznych dostawców wyników wyszukiwania, Brave stanął przed wyzwaniem utrzymania darmowej wyszukiwarki.

Search Ads

Odpowiedzią miał być system Brave Search Ads - kontekstowe reklamy wyświetlane w wynikach wyszukiwania. Firma przyjęła interesujące podejście do raportowania konwersji - gdy użytkownik kliknie w reklamę, przeglądarka tymczasowo przechowuje adres strony konwersji (np. strony z potwierdzeniem zakupu).

Jeśli zakup zostanie dokonany, system anonimowo raportuje to do serwerów Brave, które agregują dane dla reklamodawców bez możliwości identyfikacji konkretnych użytkowników. Co znamienne, Brave zdecydował się nie korzystać z rozwiązań firm trzecich do mierzenia skuteczności kampanii, zamiast tego budując własny system first-party.

Użytkownicy mają przy tym trzy opcje: mogą zaakceptować reklamy (domyślne ustawienie), wykupić wersję Premium bez reklam lub włączyć "agresywne" blokowanie w Brave Shields.

3$ miesięcznie za brak reklam, nie wygląda to na zły deal

Szczególnie kontrowersyjny jest fakt, że posiadacze portfeli Brave Rewards, którzy teoretycznie zarabiają na reklamach w przeglądarce, nie otrzymują tokenów BAT za reklamy w wynikach wyszukiwania. Firma argumentuje, że jest to konieczne dla utrzymania infrastruktury wyszukiwarki, która wymaga znaczących nakładów na indeksowanie stron, konwersje walut czy dostarczanie informacji o pogodzie i sporcie.

Spojrzenie w przyszłość

Zespół Brave Search ma ambitne plany na przyszłość. Firma pracuje nad wprowadzeniem wielu funkcji znanych z konkurencyjnych wyszukiwarek, takich jak wyniki sportowe, prognoza pogody czy bezpośrednie odpowiedzi na zapytania. Jednak prawdziwym wyzwaniem pozostaje zbudowanie prawdziwie niezależnej alternatywy dla dominujących graczy.

"Naszym celem nie jest stworzenie kolejnej nakładki na istniejące wyszukiwarki" - podkreśla zespół. "Chcemy zbudować coś fundamentalnie innego, co szanuje prywatność użytkowników i jednocześnie dostarcza wartościowe wyniki."

Pytanie brzmi, czy Brave Search zdoła utrzymać ten trudny balans między niezależnością, jakością wyników a zrównoważonym modelem biznesowym. Historia pokazuje, że nie jest to łatwe zadanie - wiele obiecujących projektów upadło, próbując konkurować z gigantami technologicznymi. Jednak rosnąca świadomość użytkowników w zakresie prywatności i potrzeba alternatyw dla dominujących wyszukiwarek może dać Brave Search szansę na sukces.

Wyzwania dla Brave Search

Po kilku latach od startu, Brave Search stoi przed kluczowymi wyzwaniami:

  1. Rozbudowa własnego indeksu:
    • Konieczność zwiększenia pokrycia dla treści lokalnych
    • Poprawa jakości wyników dla specjalistycznych zapytań
    • Zmniejszenie zależności od zewnętrznych źródeł
  2. Infrastruktura:
    • Planowana ekspansja do nowych centrów danych
    • Poprawa czasów odpowiedzi dla użytkowników spoza USA
    • Optymalizacja systemów backendowych
  3. Monetyzacja:
    • Zwiększona monetyzaja przez wprowadzenie reklam kontekstowych
    • Subskrypcji premium
    • Zachowanie równowagi między przychodami a prywatnością

Wyciek zapytań DNS w trybie TOR (2021)

W lutym 2021 odkryto poważną lukę w implementacji trybu TOR w przeglądarce Brave. Problem, który istniał przez ponad 3 miesiące (w wersji stable), sprawiał, że przeglądarka wysyłała zapytania DNS dotyczące domen .onion bezpośrednio do publicznych serwerów DNS, zamiast kierować je przez sieć TOR.

Źródło: HackerOne

Luka została początkowo zgłoszona 12 stycznia 2021 roku przez badacza bezpieczeństwa xiaoyinl (obecnie występującego pod pseudonimem newfunction) poprzez platformę HackerOne. Według jego raportu, podczas korzystania z trybu TOR w Brave, przeglądarka ujawniała rzeczywisty adres IP użytkownika i nazwy odwiedzanych domen do dostawcy usług internetowych (ISP) i serwera DNS.

Szczególnie niepokojący był fakt, że problem dotyczył nie tylko domen .onion, ale wszystkich zapytań DNS wykonywanych w oknach TOR. Oznaczało to, że nawet gdy strona ładowała treści z serwisów takich jak YouTube, Google czy Facebook, wszystkie te żądania mogły być obserwowane przez zewnętrzne podmioty.

Sean O'Brien, główny badacz w ExpressVPN Digital Security Lab, przeprowadził szczegółową analizę podatności:

  • Problem pojawił się 14 października 2020 w aktualizacji dotyczącej blokowania reklam
  • Wersja testowa (nightly) przeglądarki przeciekała dane przez 113 dni
  • Wersja stabilna była podatna przez 91 dni
  • Naprawa została wprowadzona dopiero po publicznym ujawnieniu problemu

"To przerażający incydent dla ludzi, którzy chcą chronić swoją prywatność" - skomentował SerHack. "Wygląda na to, że Brave nie zwrócił uwagi na wszystkie szczegóły, a ten epizod powinien nas ostrzec, że jeden błąd może zniwelować wszystkie wysiłki na rzecz prywatności."

Brave ostatecznie przyznał, że źródłem"skandalicznego" problemu była wprowadzona w październiku 2020 roku funkcja wykrywania tzw. "CNAME cloaking" - techniki używanej przez trackery do omijania blokad reklam.

CNAME Trickery - Źródło: Brave

W normalnych warunkach mechanizm ten sprawdza rekordy CNAME w DNS (które pozwalają na przekierowanie z jednej domeny na drugą), aby wykryć sytuacje, gdy trackerzy próbują ukryć się pod subdomenami odwiedzanych stron. Na przykład, gdy tracker używa domeny wyglądającej jak subdomena legalnej strony (np. analytics.example.com), ale w rzeczywistości poprzez rekord CNAME przekierowuje ruch do swojej infrastruktury śledzenia (np. tracker.analytics-company.com).

Problem polegał na tym, że implementacja tego mechanizmu w Brave inicjowała zapytania DNS bezpośrednio do resolwerów DNS, całkowicie omijając sieć TOR. W rezultacie, nawet gdy użytkownik korzystał z "bezpiecznego" trybu TOR, przeglądarka wycieka informacje o odwiedzanych domenach .onion do standardowych serwerów DNS. Chociaż firma wydała łatkę bezpieczeństwa po upublicznieniu problemu, incydent ten podkreślił fundamentalny problem z implementacją funkcji TOR w przeglądarce - próba połączenia zaawansowanych mechanizmów ochrony prywatności z funkcjami bezpieczeństwa doprowadziła do niezamierzonego naruszenia anonimowości użytkowników.

Sydney Huffman, rzeczniczka Brave, przyznała później w oficjalnym oświadczeniu, że "używanie prywatnego okna z łącznością TOR przez Brave nie jest tym samym co używanie przeglądarki TOR" i zaleciła użytkownikom, których bezpieczeństwo osobiste zależy od zachowania anonimowości, korzystanie z oficjalnej przeglądarki TOR zamiast okien TOR w Brave.

Ten incydent pokazał, jak łatwo pozornie bezpieczne rozwiązania mogą zawieść w ochronie prywatności użytkowników. To również pokazuje - jak wybierając przeglądarkę która "dba o prywatność" trzeba zwracać uwagę na wszelkie aspekty.

Instalacja VPN bez zgody użytkownika (2023)

W październiku 2023 roku użytkownicy przeglądarki Brave odkryli, że wraz z instalacją programu na systemie Windows, automatycznie instalowane są również dwie usługi VPN: "Brave VPN Service" i "Brave VPN Wireguard Service". Co szczególnie kontrowersyjne, działo się to bez wiedzy i zgody użytkowników.

Źródło: GHacks.net

Brian Clifton, wiceprezes ds. inżynierii w Brave, próbował wyjaśnić sytuację twierdząc, że usługi były instalowane podczas instalacji przeglądarki dla "wygody", wykorzystując moment gdy użytkownik już udzielił uprawnień administratora. Według jego wyjaśnień, usługi były domyślnie wyłączone i miały aktywować się tylko po wykupieniu subskrypcji VPN.

Jednak społeczność nie przyjęła tych wyjaśnień, gdyż jak warto zauważyć - takie podejście nazywa się PUP (Potentially Unwanted Program). To nie jest jeszcze złośliwe oprogramowanie, ale zdecydowanie coś, czego użytkownik nie zamierzał instalować. Szczególnie krytykowano fakt, że:

  • Usługi były instalowane bez jakiejkolwiek informacji podczas procesu instalacji
  • Nie było opcji rezygnacji z ich instalacji
  • Nie pojawiały się w standardowym menu "Dodaj/Usuń programy"
  • Mogły potencjalnie stanowić wektor ataku ze względu na szerokie uprawnienia VPN
Źródło: Reddit

Reakcja użytkowników była zdecydowana - wielu z nich zdecydowało się odinstalować przeglądarkę, a niektóre firmy, jak donoszą komentarze na GitHubie, całkowicie zabroniły jej używania w swoich sieciach korporacyjnych. Szczególnie mocno podkreślano hipokryzję firmy, która buduje swój wizerunek na ochronie prywatności, a jednocześnie instaluje niepożądane oprogramowanie bez zgody użytkowników.

Pod wpływem krytyki Brave zobowiązał się do zmiany tej praktyki. W styczniu 2024 roku firma ogłosiła, że komponenty VPN będą instalowane tylko wtedy, gdy użytkownik faktycznie zakupi i aktywuje usługę. Dodatkowo zapowiedziano usunięcie już zainstalowanych usług podczas kolejnych aktualizacji. Zmiany te trafiły do stabilnej wersji przeglądarki - po pół roku od wykrycia problemu, czyli w marcu 2024.

Warto jednak zauważyć, że instalowanie dodatkowych usług VPN przez przeglądarki nie jest czymś wyjątkowym - Safari na urządzeniach Apple oferuje Private Relay (rodzaj proxy zwiększającego prywatność), a Opera ma wbudowane własne rozwiązanie VPN. Kluczowa różnica polega jednak na tym, że rozwiązania te nie doinstalowują dodatkowych usług systemowych bez wiedzy użytkownika.

Co istotne, sam VPN Brave'a jest dostarczany przez firmę Guardian - dostawcę infrastruktury VPN, specjalizującego się w blokowaniu trackerów. Guardian przechodzi regularne audyty bezpieczeństwa przeprowadzane przez zewnętrzne firmy (ostatnie w lutym i czerwcu 2024) i deklaruje politykę "no-logs", czyli brak przechowywania jakichkolwiek logów aktywności użytkowników.

Szczegółowa analiza poziomu prywatności oferowanego przez Guardian VPN, jego struktury właścicielskiej oraz powiązań biznesowych to być może temat zasługujący na osobny artykuł. Zwłaszcza w kontekście wcześniejszych kontrowersji związanych z partnerstwami Brave z firmami kryptowalutowymi, kwestia ta wymaga dokładniejszego zbadania.

Ten incydent pokazuje kolejny przykład konfliktu między deklarowanymi wartościami Brave a jego praktykami biznesowymi. Jest to również przestroga dla użytkowników, że nawet oprogramowanie pozycjonujące się jako chroniące prywatność może instalować niepożądane komponenty bez wyraźnej zgody.

Jak Brave sprzedawał dane do trenowania AI (2023)

Skoro już wiemy, czym jest Web Discovery Project i jak Brave Search budował swoją niezależność od gigantów technologicznych, warto przyjrzeć się kolejnemu, znacznie bardziej kontrowersyjnemu rozdziałowi w historii przeglądarki. O ile zbieranie danych do budowy wyszukiwarki wydawało się uzasadnione - w końcu każda wyszukiwarka musi indeksować internet - o tyle sposób, w jaki Brave postanowił skomercjalizować te dane w lipcu 2023 roku, wzbudził poważne wątpliwości etyczne i prawne.

Brave Search API

Firma uruchomiła specjalne API do swojej wyszukiwarki, które znacząco różniło się od standardowego interfejsu. Podczas gdy zwykłe wyniki wyszukiwania zawierały krótkie, 50-100 słowne fragmenty stron, API pozwalało na pobranie do 1000 słów z każdego źródła. Co więcej, często były to dokładne kopie oryginalnych tekstów, co miało ułatwić trenowanie modeli AI. Brave oferował do tego nieograniczoną liczbę zapytań w planach premium, praktycznie zachęcając do masowego pobierania treści.

Problem był tym poważniejszy, że firma zdawała się ignorować prawa własności intelektualnej. Argumentując, że "jest wyszukiwarką" i podanie źródłowego URL stanowi wystarczającą atrybucję, Brave pobierał i sprzedawał treści nawet z serwisów płatnych czy objętych restrykcyjnymi licencjami. Gdy wybuchła kontrowersja, Josep M. Pujol, szef wyszukiwarki Brave, bronił praktyk firmy "względami praktycznymi".

Szczególnie problematyczny okazał się sposób, w jaki Brave gromadził te dane. W przeciwieństwie do innych firm technologicznych, które otwarcie identyfikują swoje crawlery, umożliwiając właścicielom stron ich blokowanie, Brave celowo nie ujawniał swojego user-agenta. Oznaczało to, że nawet standardowy plik robots.txt, używany do kontrolowania dostępu robotów do stron, był w tym przypadku bezużyteczny. Właściciele treści nie mieli więc żadnej możliwości zapobiegania ich wykorzystaniu w komercyjnym API Brave.

An update on Brave selling copyrighted data for AI training
If you haven’t yet read my original article, “The shady world of Brave selling copyrighted data for AI training”, I recommend that you do so (it includes

Ta sytuacja pokazała znaczący rozdźwięk między publicznym wizerunkiem Brave a jego praktykami biznesowymi. Firma, która zbudowała swoją markę na ochronie prywatności i prawach użytkowników, sama okazała się ignorować prawa twórców treści, wykorzystując swoją pozycję do monetyzacji cudzej własności intelektualnej. Szczególnie ironiczny wydaje się fakt, że firma, która tak głośno krytykowała nieetyczne praktyki gigantów technologicznych, sama przyjęła podejście "najpierw zbierzemy dane, a o zgodę zapytamy później".

Kontrowersyjna decyzja o uproszczeniu ochrony przed fingerprintingiem (2024)

W styczniu 2024 roku Brave ogłosił decyzję, która wywołała falę krytyki wśród najbardziej zaangażowanych użytkowników - całkowite wycofanie trybu "Strict" ochrony przed fingerprintingiem. Firma argumentowała tę decyzję danymi telemetrycznymi wskazującymi, że mniej niż 0,5% użytkowników korzysta z tej funkcji, co przy 65,5 milionach aktywnych użytkowników miesięcznie oznaczało wpływ na ponad 330 000 osób.

Arthur Edelstein, starszy inżynier ds. badań i prywatności w Brave, wraz z Shivanem Kaul Sahibem, szefem inżynierii prywatności, przedstawili cztery główne powody tej decyzji:

  • Częste problemy z działaniem stron internetowych w trybie Strict
  • Niewielka liczba użytkowników korzystających z tej funkcji
  • Paradoksalnie zwiększone ryzyko fingerprintingu dla małej grupy użytkowników trybu Strict
  • Ograniczone zasoby inżynieryjne potrzebne do utrzymania dwóch trybów ochrony

Jednak analiza dyskusji na forach społecznościowych, szczególnie na Hacker News i w społeczności Brave, ujawniła istotny problem metodologiczny w argumentacji firmy. Jak zauważył użytkownik quincepie: "Myślę, że to prawdopodobne, że osoby, które zadają sobie trud przełączenia na tryb Strict, są bardziej skłonne do wyłączenia telemetrii". Innymi słowy, statystyki Brave mogły znacząco nie doszacować rzeczywistej liczby użytkowników tej funkcji.

Co więcej, szczegółowe testy przeprowadzone przez użytkowników wykazały, że po przejściu na standardową ochronę przed fingerprintingiem, niektóre przeglądarki zaczęły być identyfikowane jako posiadające "unikalny odcisk palca" na platformach testowych takich jak coveryourtracks.eff.org. Choć Brave argumentował, że ich standardowa ochrona przed fingerprintingiem "jest już bardzo rozległa i najsilniejsza spośród głównych przeglądarek", społeczność wyraziła obawy, że jest to kolejny przykład przedkładania wygody użytkowania nad prywatność.

Fingerprinting protection no longer as good?

Ta decyzja wpisuje się w szerszy trend widoczny w historii Brave - stopniowego odchodzenia od radykalnego podejścia do prywatności na rzecz bardziej zrównoważonego, ale też bardziej komercyjnego modelu. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych kontrowersji związanych z reklamami i tokenami BAT, firma zdaje się priorytetyzować rozwój biznesowy kosztem pewnych aspektów prywatności, które początkowo stanowiły o jej wyjątkowości.

Web3 i e-sport - kolejna warstwa monetyzacji (2023-2024)

W lutym 2023 roku Brave ogłosił "strategiczne partnerstwo" z XBorg, organizacją e-sportową skupiającą się na Web3, które na pierwszy rzut oka miało promować rozwój gier i e-sportu. Współpraca obejmowała sponsoring turniejów, produkcję treści oraz "aktywacje BAT" - termin, który w praktyce oznaczał kolejną próbę promocji tokena Brave.

Szczególnie interesujący jest timing tego partnerstwa. Brave zainwestował w sponsoring Xtreme Championship Series z pulą nagród 100 000 dolarów i zobowiązał się do rocznej współpracy, która miała obejmować:

  • Turnieje e-sportowe z integracją tokenów BAT
  • Produkcję 15-odcinkowego serialu dokumentalnego
  • Ekskluzywne wywiady i treści związane z grami
  • Specjalne eventy dla społeczności

Jednak prawdziwe intencje tej współpracy stały się jaśniejsze w sierpniu 2024 roku, gdy XBorg ogłosił wprowadzenie własnego tokena XBG. Co znamienne, token został wyceniony na 150 milionów dolarów (przy pełnym rozwodnieniu), mimo że firma nie przedstawiła żadnego znaczącego produktu poza organizacją turniejów e-sportowych.

Mechanizm promocji XBG był klasycznym przykładem taktyki znanej z rynku kryptowalut:

  • Airdrop dla "early buyers" kupujących w pierwszym dniu
  • Program nagród zabierający 5% podaży tokena
  • System "pledgowania" (staking pod inną nazwą)
  • Obiektnice dodatkowych "exclusive opportunities"
XBG - Luty 2025 - jesteśmy już po "strzyżeniu owieczek", czy przed?

To partnerstwo pokazuje niepokojący wzorzec w strategii Brave - wykorzystywanie legitymizowanej marki przeglądarki dbającej o prywatność do promowania coraz to nowych projektów kryptowalutowych. Szczególnie problematyczne jest to, że firma, która zbudowała swoją reputację na ochronie użytkowników przed śledzeniem i manipulacją, aktywnie promuje spekulacyjne tokeny wśród swojej bazy użytkowników.

Warto zauważyć, że nie jest to odosobniony przypadek. Podobnie jak wcześniejsze partnerstwa z FTX czy Gemini, współpraca z XBorg wydaje się być bardziej nakierowana na monetyzację bazy użytkowników Brave niż na rzeczywiste innowacje w obszarze gier czy e-sportu. Jest to kolejny przykład tego, jak firma balansuje między swoją deklarowaną misją ochrony prywatności a pokusą szybkiej monetyzacji poprzez projekty kryptowalutowe.

Od finansowania do kontrowersji - historia kapitałowa Brave

Historia finansowania Brave rozpoczyna się wraz z powstaniem firmy w 2015 roku, kiedy to Brendan Eich, po kontrowersyjnym odejściu z Mozilli, przez 1,5 roku pracował w ukryciu nad nowym projektem. W listopadzie 2015 roku wiadomość o pozyskaniu 2,5 miliona dolarów finansowania dla tajemniczego projektu o kryptonimie "Brave Software" trafiła do mediów.

20 stycznia 2016 roku zespół Eicha zaprezentował pierwszą testową wersję przeglądarki Brave, dostępną zarówno na komputerach z systemem Windows i OS X, jak i na urządzeniach mobilnych z Androidem i iOS. Początkowo firma planowała wykorzystywać Bitcoina do wynagradzania wydawców za wyświetlanie reklam, dzieląc przychody w proporcji 55% dla wydawców, a pozostałe 45% równo między czytelników, Brave i partnerów reklamowych.

Ten innowacyjny model przyciągnął uwagę znaczących inwestorów. W sierpniu 2016 roku Brave pozyskał kolejne 4,5 miliona dolarów od inwestorów takich jak Founders Fund i Pantera Capital. Wsparcie przyszło w kluczowym momencie, gdy firma ogłaszała partnerstwa z BitGo i Coinbase, mające ułatwić płatności w Bitcoinie.

Prawdziwy przełom finansowy nastąpił jednak w czerwcu 2017 roku, w szczycie gorączki kryptowalutowej (jednej z wielu ;) ). Brave przeprowadził ICO (Initial Coin Offering) swojego tokena BAT (Basic Attention Token), zbierając imponujące 35 milionów dolarów w zaledwie 30 sekund. To wydarzenie doprowadziło do fundamentalnej zmiany w modelu biznesowym - firma porzuciła Bitcoina na rzecz własnego tokena BAT, argumentując, że pozwoli to na zmniejszenie fraudów i zwiększenie efektywności systemu reklamowego.

Aby przyspieszyć adopcję systemu BAT, Brave zainwestował znaczące środki w programy promocyjne. Na przykład, zaoferował milion dolarów w tokenach BAT twórcom treści z platform takich jak YouTube i Twitch, którzy jako pierwsi dołączą do systemu.

Szczególnie interesujący był program rekomendacyjny, w ramach którego twórcy otrzymywali równowartość 5 dolarów w tokenach BAT za każdego aktywnego użytkownika, którego przekonali do używania przeglądarki Brave przez co najmniej 30 dni. Program był skierowany do ponad 8000 zweryfikowanych wydawców i kanałów YouTube, które łącznie miały ponad 110 milionów subskrybentów.

Skala programu była imponująca - linki afiliacyjne pojawiały się nie tylko pod recenzjami przeglądarki, ale również pod kompletnie niezwiązanymi treściami, jak na przykład pod klipami z piosenkami Adele.

W czerwcu 2018 roku firma wprowadziła również reklamy displayowe, nawiązując współpracę z partnerami takimi jak Vice, BlockFi, ConsenSys, eToro i innymi.

Z doniesień użytkowników - bali się, że Brave wyjdzie im z lodówki.

Co znaczące, po ICO firma nie pozyskała już więcej zewnętrznego finansowania - łączna suma zebranego kapitału zatrzymała się na poziomie 42 milionów dolarów. Sukces ICO zapewnił Brave wystarczający kapitał operacyjny, ale jednocześnie mocno związał przyszłość firmy z rynkiem kryptowalut.

Struktura właścicielska Brave pozostaje nieprzejrzysta, choć dostępne informacje sugerują, że kontrolę nad firmą zachowują jej założyciele - Brendan Eich i Brian Bondy. Eich, jako CEO i publiczna twarz firmy, prawdopodobnie posiada większy pakiet udziałów.

Wśród inwestorów instytucjonalnych kluczową rolę odgrywa Founders Fund, wiodący inwestor z drugiej rundy finansowania. Jednak nawet ta duża marka nie uchroniła Brave przed typowymi problemami branży technologicznej - w październiku 2023 roku firma zwolniła 9% pracowników, tłumacząc to "zarządzaniem kosztami w trudnym środowisku ekonomicznym".

Sytuacja pogorszyła się w sierpniu 2024 roku, gdy kolejne zwolnienia objęły 27 osób z różnych działów, co stanowiło około 14% załogi liczącej wtedy 191 pracowników. Te redukcje zatrudnienia zbiegły się w czasie z wyraźnym zwrotem firmy w kierunku sztucznej inteligencji i wprowadzeniem asystenta Leo, choć firma nie potwierdziła bezpośredniego związku między kosztami rozwoju AI a zwolnieniami.

Na czym zarabia Brave?

Oficjalnie Brave przedstawia przejrzysty model biznesowy oparty na kilku źródłach przychodów: reklamy własne (Brave Ads), subskrypcje premium usług (VPN, Talk, Search), prowizje od transakcji kryptowalutowych oraz partnerstwa. Jednak głębsza analiza każdego z tych źródeł ujawnia szereg kontrowersyjnych praktyk, które stoją w sprzeczności z deklarowanymi wartościami firmy.

Reklamy i sponsorowane treści

Jak wcześniej opisywałem, w 2020 roku firma wzbudziła kontrowersje domyślnie włączonymi "Sponsored images" na stronie nowej karty. W Brave News - wbudowanym czytniku RSS - reklamy nie mogły być wyłączone bez całkowitej rezygnacji z funkcji. Firma, która zbudowała swoją markę na blokowaniu reklam, sama zaczęła je wyświetlać, często bez wyraźnej zgody użytkownika.

Partnerstwa kryptowalutowe

Historia partnerstw Brave, szczególnie w sektorze kryptowalutowym, również budzi wątpliwości. W latach 2021-2022 firma aktywnie promowała platformy takie jak FTX (która później upadła, defraudując 8 miliardów dolarów), Gemini (oskarżone przez SEC o sprzedaż niezarejestrowanych papierów wartościowych) czy Crypto.com (oskarżone o wewnętrzny trading przeciwko klientom).

Komercjalizacja danych

Najbardziej kontrowersyjnym źródłem przychodów okazała się sprzedaż danych poprzez API Search. Firma wykorzystała swoją pozycję jako wyszukiwarka do gromadzenia treści, które następnie sprzedawała do trenowania AI, ignorując prawa własności intelektualnej i nie dając właścicielom stron możliwości zablokowania tego procederu.

Agresywna promocja usług premium

W 2023 roku odkryto, że Brave automatycznie instaluje komponenty VPN bez wiedzy użytkowników, nawet jeśli nie wykupili tej usługi. Dopiero po fali krytyki firma zobowiązała się do zmiany tej praktyki, ale dopiero po pół roku od wykrycia problemu.

Co ciekawe, o ile model biznesowy jest przejrzysty na papierze, o tyle Brave Software Inc - jako prywatna firma - nie pokazuje publicznie swoich rzeczywistych przychodów ani szczegółowych danych finansowych.

Nie przeszkadza to jednak Brendanowi Eichowi w regularnym krytykowaniu na Twitterze (czy ktoś mnie pozwie jak nie napiszę "obecnie X"?) braku transparentności Mozilla Foundation, szczególnie w kontekście ich umowy z Google. Ta jednostronna transparentność doskonale pokazuje podwójne standardy, jakimi kieruje się firma - oczekując otwartości od innych, jednocześnie pilnie strzegąc własnych tajemnic biznesowych.

Ten wzorzec zachowań pokazuje niepokojącą tendencję: Brave regularnie przekracza granice etycznego biznesu, wycofując się dopiero pod presją społeczności. Szczególnie problematyczne jest to, że firma, która pozycjonuje się jako obrońca prywatności i praw użytkowników, często stosuje te same praktyki, które krytykuje u konkurencji - od ukrytych mechanizmów śledzenia, przez agresywne techniki monetyzacji, aż po lekceważenie praw własności intelektualnej.

Manifest V3 - nowe otwarcie dla Brave?

W czerwcu 2024 roku Google wprowadził znaczącą zmianę w swoim ekosystemie rozszerzeń, która może fundamentalnie zmienia sposób, w jaki przeglądamy internet. Manifest V3 (MV3) wprowadza nowe ograniczenia dla rozszerzeń blokujących reklamy.

Dla większości przeglądarek opartych na Chromium oznacza to osłabienie możliwości blokowania reklam. Jednak Brave znalazł się w unikalnej pozycji - jako jedna z nielicznych - przeglądarka zbudował swój system blokowania reklam (Brave Shields) bezpośrednio w kodzie przeglądarki, niezależnie od systemu rozszerzeń.

Co to oznacza dla użytkowników Brave?

  1. Brave Shields pozostał nienaruszony:
  • Działa niezależnie od systemu rozszerzeń
  • Wykorzystuje te same listy filtrów co popularne blokery (EasyList, EasyPrivacy)
  • Nie podlega ograniczeniom MV3
  1. Wsparcie dla kluczowych rozszerzeń MV2:
  • Brave zachowa wsparcie dla wybranych rozszerzeń MV2 do czerwca 2025
  • Dotyczy to m.in. AdGuard, NoScript, uBlock Origin i uMatrix
  • Wymaga współpracy z autorami rozszerzeń

Ta sytuacja paradoksalnie może wzmocniła pozycję Brave na rynku.

Dla tych, co od początku czekali na informację o Link Bubble - to nie był "click bait". Historia tej aplikacji i sposób, w jaki Brave ją przejął, a następnie wycofał, ilustruje wzorzec zachowań, który będzie charakteryzował firmę w kolejnych latach, a o którym przeczytaliście powyżej.

Link Bubble

Link Bubble był innowacyjną przeglądarką dla systemu Android, stworzoną przez Chrisa Lacy'ego. Jej unikalna funkcja polegała na ładowaniu linków w "bańkach" unoszących się nad interfejsem innych aplikacji, co pozwalało użytkownikom kontynuować przeglądanie np. Twittera czy Facebooka, podczas gdy strona ładowała się w tle. Aplikacja szybko zyskała popularność, szczególnie wśród power userów, którzy doceniali oszczędność czasu - jak donosił Time Magazine w marcu 2014, aplikacja aktywnie pokazywała użytkownikom, ile minut zaoszczędzili dzięki tej funkcji.

W sierpniu 2015 roku Chris Lacy ogłosił sprzedaż Link Bubble "nienazwanemu amerykańskiemu startupowi". Tym tajemniczym nabywcą okazał się Brave Software, który jeszcze wtedy pracował w trybie "stealth mode" nad swoją przeglądarką. Co znaczące, Brave natychmiast wydał dużą aktualizację 1.5, dodając długo oczekiwane funkcje jak wsparcie dla elementów dropdown czy kolorowanie paska narzędzi zgodnie z motywem strony.

Jednak już w marcu 2017 roku, niecałe dwa lata po przejęciu, Brave zdecydował o wycofaniu Link Bubble ze Sklepu Play. Oficjalnym powodem była "niemożność naprawienia znaczących błędów" wynikających z braku wsparcia Androida dla renderowania webview w tle. Firma argumentowała, że "Link Bubble po prostu nie jest ustawiony na sukces w długim terminie, biorąc pod uwagę odmowę Google'a naprawienia Androida".

Szczególnie interesujący jest timing tej decyzji - zbiegła się ona w czasie z planami ICO tokena BAT, które miało miejsce w czerwcu 2017 roku. Brave, zamiast inwestować w rozwój i utrzymanie Link Bubble, zdecydował się skupić na rozwoju własnej przeglądarki i ekosystemu kryptowalutowego.

Ta historia pokazuje kilka charakterystycznych elementów strategii Brave:

  1. Przejmowanie innowacyjnych projektów bez jasnej strategii ich rozwoju
  2. Szybkie wycofywanie się z "problematycznych" produktów
  3. Tendencję do obwiniania zewnętrznych podmiotów (w tym przypadku Google) za własne decyzje biznesowe
  4. Priorytetyzację nowych, potencjalnie lukratywnych projektów (BAT) kosztem istniejących produktów i ich użytkowników

Co szczególnie znaczące, Brave nie przedstawił użytkownikom Link Bubble żadnej realnej alternatywy - nowa przeglądarka Brave dla Androida nie oferowała podobnej funkcjonalności "baniek", mimo że była to kluczowa funkcja, za którą użytkownicy zapłacili w wersji Pro.

Brave - droga do prywatności czy korporacyjna pułapka?

Analizując historię Brave od 2015 roku do dziś, trudno oprzeć się wrażeniu, że przeglądarka, która miała być bastionem prywatności w sieci, coraz bardziej przypomina korporacyjny produkt, który musi generować zyski. Z każdym rokiem firma oddala się od swoich pierwotnych ideałów, balansując między obietnicą prywatności a presją na monetyzację.

Jednak patrząc na szerszy kontekst rynku przeglądarek w 2024 roku, musimy zadać sobie fundamentalne pytanie: czy naprawdę chcemy spędzać godziny na zastanawianiu się "czy nasza przeglądarka nas sprzedała", googlować "jak usunąć ten cholerny VPN, który zainstalował się sam", czy może po prostu chcemy włączyć przeglądarkę i surfować po internecie bez zbędnych komplikacji?

W świecie, gdzie Chrome dominuje rynek, a nadchodzący Manifest V3 może znacząco utrudnić blokowanie reklam, Brave oferuje "prywatność z pudełka" - bez konieczności skomplikowanej konfiguracji czy instalacji dodatkowych rozszerzeń. Nawet ten kontrowersyjny VPN, mimo że zainstalowany bez naszej wiedzy, jest po prostu kolejną opcją - możemy go używać lub nie, ale sama jego obecność nie narusza naszej prywatności.

Kluczowe pytanie brzmi więc nie "czy Brave jest idealny?", ale "czy spełnia swoją podstawową obietnicę?". Dla użytkownika, który chce po prostu włączyć przeglądarkę i surfować po sieci bez nadmiaru reklam i trackerów, Brave wciąż wykonuje swoją pracę lepiej niż konkurencja. Nie jest to może ta sama rewolucyjna wizja prywatności, którą obiecywano w 2015 roku, ale wciąż solidne narzędzie do codziennego przeglądania internetu.

Wzrost Brave

I może właśnie dlatego Brave nadal rośnie - według danych ze stycznia 2025, przeglądarka osiągnęła 80 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie i 34.7 miliona dziennie. Te liczby wcale mnie nie dziwią. W świecie, gdzie większość użytkowników chce po prostu "działającego internetu", Brave oferuje sensowny kompromis między prywatnością a wygodą użytkowania.

Jednak dla bardziej wymagających użytkowników, którzy cenią pełną kontrolę nad swoją prywatnością online, ostatnie działania Brave mogą być sygnałem do poszukiwania alternatyw.

Alternatywy - subiektywne odczucie autora na moment pisania artykułu

Disclaimer: Poniższa opinia odzwierciedla stan na luty 2025. Rynek przeglądarek jest dynamiczny, a opisywane produkty mogą znacząco ewoluować w czasie, dodatkowo jestem stary i coraz mniej lubię zmiany.

W moim przypadku, mimo że doceniam wygodę i podstawową ochronę oferowaną przez Brave, rozpocząłem testy innych rozwiązań. Jedną z najbardziej intrygujących alternatyw okazał się Vivaldi - przeglądarka stworzona przez Jona von Tetzchner, współzałożyciela i byłego CEO Opery (o tym w którą stronę poszła ta przeglądarka - chyba trzeba napisać kolejny artykuł).

Vivaldi

Historia Vivaldi jest w pewnym sensie przeciwieństwem drogi obranej przez Brave. Podczas gdy Brave od początku stawiał na szybką monetyzację i agresywny rozwój poprzez zewnętrzne finansowanie, Vivaldi pozostaje prywatną firmą, finansowaną przez jej założyciela i pracowników. Von Tetzchner, nauczony doświadczeniami z Opery (która po jego odejściu została sprzedana chińskiemu konsorcjum), konsekwentnie odrzuca możliwość pozyskania zewnętrznych inwestorów czy wejścia na giełdę.

To, co szczególnie przyciągnęło moją uwagę w Vivaldi, to filozofia "przeglądarki dla użytkownika" - wszystkie funkcje, które w Brave wymagały dodatkowej konfiguracji lub instalacji rozszerzeń, w Vivaldi są dostępne "z pudełka". Od zaawansowanego zarządzania kartami, przez wbudowanego klienta poczty (nie korzystam), po rozbudowane opcje personalizacji - Vivaldi oferuje to wszystko bez kompromisów i ukrytych agend - dla wielu może to być game-changer.

Jednak mimo przejścia na Vivaldi jako główną przeglądarkę na komputerze, na smartfonie nadal korzystam z Brave. Powód jest prozaiczny - możliwość wygodnego przeglądania popularnych polskich portali jak Wykop czy Onet bez nachanych reklam i wyskakujących okienek. Pewnie przesiądę się też na Vivaldi, póki co nie chciało mi się zamykać i migrować tych >100 otwartych okienek.

Oto "z grubsza" przegląd najpopularniejszych alternatyw, bazując na doświadczeniach społeczności:

Przeglądarki oparte na Firefox (Gecko):

  1. LibreWolf
LibreWolf
  • Najbardziej prywatna wersja Firefoxa "z pudełka"
  • Usuwa telemetrię i inne elementy śledzące
  • Minusem są opóźnione aktualizacje zabezpieczeń
  • Może "psuć" niektóre strony przez agresywne ustawienia prywatności
  1. Mullvad Browser
Mullvad Browser
  • Bazuje na kodzie przeglądarki Tor
  • Świetna ochrona przed fingerprintingiem
  • Może mieć problemy z blokowaniem przez niektóre strony
  • Dobry wybór dla użytkowników ceniących prywatność ponad wygodę

Przeglądarki oparte na Chromium:

  1. Brave
  • Najlepsze blokowanie reklam "z pudełka"
  • Świetna wydajność na mobile
  • Kontrowersyjne praktyki biznesowe
  • Dużo zbędnych funkcji (krypto, VPN, etc.)
  1. Vivaldi
  • Ogromne możliwości personalizacji
  • Wbudowany menedżer poczty i notatek (dla niektórzych dużo zbędnych funkcji ;) )
  • Prywatna firma, bez zewnętrznych inwestorów
  • Może być "przytłaczający" dla przeciętnego użytkownika
  1. Ungoogled Chromium
Ungoogled Chromium (źródło: Wikipedia)
  • Najbardziej "goły" Chromium bez Google
  • Świetna prywatność, ale wymaga konfiguracji
  • Brak synchronizacji
  • Problemy z aktualizacjami

W moim przypadku zdecydowałem się na Vivaldi na desktopie (za customizację i transparentność firmy) oraz Brave na mobile (za skuteczne blokowanie reklam). To pokazuje, że czasem najlepszym rozwiązaniem jest wykorzystanie mocnych stron różnych przeglądarek w zależności od potrzeb i platformy. Każdy użytkownik musi znaleźć własny kompromis między funkcjonalnością, prywatnością a wygodą użytkowania.